Co dziewczyny wnosiły do związku ze mną?

W artykule wspominam o 2 związkach – jeden 6-letni z Polką, a drugi krótszy, z Włoszką, mieszkającą w Polsce i mówiącą po polsku. Obie dały mi spore doświadczenie w relacjach i wiedzę, jak powinien wyglądać zdrowy, normalny związek. Pozostałe relacje też sporo wniosły do mojego życia – każdy człowiek, którego spotykamy w życiu ma być dla nas jakąś lekcją i ma coś ważnego nam pokazać. Piszę o tym więcej w artykule, jak ludzie dobierają się w pary.

Wszystkie dziewczyny miały swoje indywidualne podejście do relacji, ale skupię się na tych dwóch, bo najlepiej pamiętam szczegóły z uwagi na długość znajomości oraz moje zaangażowanie emocjonalne było w tych 2 przypadkach najsilniejsze.

Polkę i Włoszkę łączyła umiejętność dawania mi siebie w sposób pełny, prawdziwy i spontaniczny. Obie były oddane i starały się o mnie na każdym kroku. Zauważalna i jedyna różnica między nimi była taka, że Włoszka miała jeszcze większe potrzeby seksualne – seks 5 razy dziennie (z Polką) jest jeszcze do wytrzymania, ale 10 razy (z Włoszką), to już grubo.

W artykule wymieniam punkty wspólne obu kobiet – jeśli coś dotyczyło tylko jednej z nich, to nie jest to wymienione w artykule.

1. Dbanie o mnie poprzez troskę

Pytania, co chcę na kolację, czy jestem głodny, były codziennością. Aż chciało się człowiekowi odwdzięczać tym samym. Wiedziały, co lubię jeść i to przygotowywały. Przy Polce przytyłem nawet 10kg i wyszło mi to na dobre – wzięla sobie 60kg byka 😉

2. Otwieranie drzwi z kubkiem napoju w ręku

Ten bardzo miły gest, którego doświadczałem każdego dnia, był na początku bardzo pozytywnie zaskakujący i ciągnął się do samego końca znajomości. Gdy zacząłem go doświadczać, od razu wiedziałem i czułem, że chcę zaangażować się w coś więcej.

3. Wiedza i czucie, czego chcę

Widziały, wiedziały i czuły, czy potrzebuję ciszy, spokoju, relaksu. Nie musiałem tego mówić. Gdy bliskość jest na odpowiednim poziomie, pewnych rzeczy nie trzeba mówić.

4. Znajomość moich potrzeb seksualnych

Potrafiły spojrzeć na mnie i jakoś wyczytać, że chcę dziś seksu. Nigdy nie chodziłem głodny w tych sprawach. Nie trzeba było mówić czy przypominać, że człowiek ma swoje potrzeby. Mogę nawet o sobie mówić, że jestem rycerzem, bo seks w czasie okresu też się zdarzał. Widziałem, jak rozkwitały po seksie, mimo że na co dzień były “rozkwitnięte”, a ja szybko miałem ponownie ochotę. Do dziś nie wiem, jak to robiły…

Jednym z najbardziej magicznych aspektów moich związków była energia, która pojawiała się po zbliżeniu. Nie chodziło tylko o chwilową satysfakcję, ale o coś głębszego.

Włoszka, pełna temperamentu, po każdej zabawie wydawała się jeszcze bardziej pełna życia, rozkwitając na nowo w sposób, który był dla mnie niesamowity do obserwowania. To było tak, jakby zbliżenie odblokowywało w niej coś, co na co dzień było ukryte, dając jej jeszcze większą radość i spełnienie.

Z Polką było podobnie. Pomimo że jej energia była bardziej stonowana, po każdym zbliżeniu widziałem, jak jej twarz rozświetlała się od wewnątrz, jakby całe jej ciało oddychało pełnią życia. Czułem się wtedy spełniony, a nasza więź stawała się jeszcze głębsza.

5. Wyprzedzanie bez słów moich innych potrzeb

Wiedziały, co jest dla mnie dobre na dany moment. Tak jakby myślały za mnie i proponowały coś, zanim ja zdążyłem o tym pomyśleć. Była między nami telepatia i wyjątkowe połączenie energetyczne. 

6. Otwartość na moje fantazje

Starały się i nie były kłodami. Wiedziały, że jestem przyzwyczajony do aktywnego seksualnie życia oraz że mam swoje standardy w łóżku i inne wymagania wobec kobiet. Wiedziały, że nie starająca się w łóżku i poza nim kobieta nie jest w strefie moich zainteresowań. Oczywiście nie wszystko i nie od razu da się zrobić, więc pamiętaj, że zmuszanie czy jakieś szantaże przynoszą odwrotny skutek. Natomiast, jak to zrobić, by były chętne na wiele, dowiesz się z płatnych materiałów.

Zamów je mailowo → mariusz@mariuszrybka.pl

7. Brak zawracania mi głowy od wejścia

Gdy przychodziłem do domu, od razu wiedziały, gdy byłem zmęczony. W związku z tym bardziej angażujące rozmowy i seks mogły poczekać, chyba że była sprawa niecierpiąca zwłoki.

8. To może masaż Ci zrobię od wejścia?

Kobiety lubią robić masaże i są w tym naprawdę dobre, nawet te, które nigdy nie były na kursie. Masaż, gdy wracałem zmęczony, sprawiał, że od razu czułem się lepiej, jak nowo narodzony.

9. Organizacja wspólnego czasu

To ważny punkt, bo kiedyś byłem mniej kreatywny, zamożny i doświadczony. Jest to istotna korzyść, bo sprawić, by nie było nudno i by obojgu się podobało, to wyzwanie, któremu zawsze udawało się sprostać. Tak samo organizacja wyjazdów, to coś, do czego do dziś nie mam głowy. Wszystkie urlopy, wycieczki bardzo dobrze wspominam. Zawsze owocowały resetem dla związku, w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Czuły, kiedy chcę spędzić czas aktywnie, a kiedy np. obejrzeć film. I nie, że dopasowywały się do mnie, tylko to było dobre rozpoczęcie znajomości z mojej strony i szczera chęć poznania drugiego człowieka na wylot z obu stron, a tym samym powiązana z tym otwartość w komunikacji.

10. Umiejętność otworzenia mnie

Umiejętność otworzenia zamkniętej w sobie osoby, czy zamkniętej z powodu braku humoru jest ważna w codziennym życiu. Zawsze czułem się wysłuchany, ważny i potrzebny.

Polka miała zdolność dostrzegania, kiedy coś mnie martwi, nawet jeśli nie mówiłem tego głośno. Jej wsparcie było dla mnie nieocenione, bo czułem, że mogę otworzyć się przed nią w każdej chwili. Włoszka również potrafiła wyczuć moje emocje i sprawić, bym poczuł się rozumiany i wysłuchany. Dla mnie to była ogromna wartość – czułem, że mogę być sobą, że mam wsparcie i że mogę mówić o tym, co mnie trapi.

11. Umiejętność poprawy humoru

Rozśmieszanie mnie, gdzie mam specyficzne poczucie humoru, to sztuka. Trzeba poznać tę specyficzność, zaakceptować ją, a następnie zastosować w momencie, gdy jestem smutny. Tylko że nie od razu to zadziała. U mnie trzeba robić to stopniowo, a zawsze miały wyczucie czasu, jak to dobrze rozegrać, gdy miałem gorszy dzień.

12. Mogłem być sobą i czułem się wolny

Mimo że byłem w związku, nie czułem się w żaden sposób ograniczany ani nawet takie próby nie były podejmowane. Właśnie to bycie sobą od początku znajomości i pozostanie sobą, gdy związek już trochę trwa, sprawia, że w naturalny sposób przyciągamy do siebie odpowiednie kobiety. To jest ważne – udawanie kogoś, kim się nie jest, żadnej ze stron nie służy.

13. Dbanie o to, jak się prezentuję

Zamiast narzekać lub krytykować, że np. ta koszula mi nie pasuje, zawsze dawały konstruktywne wskazówki. Odpowiednia prezencja buduje pewność siebie i atrakcyjność i tak właśnie się czułem.

14. Akceptacja moich pasji

Każdej kobiecie w moim życiu mówiłem o swoich pasjach w sposób, by zaciekawić. To zawsze sprawia, że kobieta je akceptuje, mimo że sama się tym nie interesuje. Nie obrażały się, gdy np. chciałem obejrzeć mecz. Czułem pełny luz w relacji.

15. Nie rywalizowały ze mną, a budowały coś solidnego

Nigdy nie czułem, że walczymy o dominację w związku. Miały charakter z pazurem (takie najbardziej lubię), ale nie doświadczałem agresji czy walki o cokolwiek. Nie chodziło o to, kto ma rację, ale o to, jak wspólnie dojść do najlepszego rozwiązania.

16. Tworzyły atmosferę, w której czułem się, jak prawdziwy mężczyzna

Dawały mi odczuć, że jestem mężczyzną. Zamiast prób zdominowania mnie czy testów mojej cierpliwości, dawały mi przestrzeń do bycia liderem w związku. Nie było mowy o odwróconej roli, gdzie kobieta rządzi w domu.

17. Brak fochów

Nie było fochów, cichych dni – karania ciszą czy kłótni. Sprawdź, jak przestać się kłócić w związku. Jeśli było coś nie tak, mówiły wprost, ale w sposób, który prowadził do rozwiązania problemu. Umiały łagodzić napięcia i nie dokładały do ognia.

18. Brak naprawiania mnie

Akceptowały mnie takiego, jakim jestem, zamiast próbować mnie zmieniać pod siebie. Jeśli coś mi doradzały, to subtelnie, a nie poprzez krytykę czy manipulacje.

19. Nie robiły mi wstydu przed rodziną

Gdy były spotkania rodzinne, na które trzeba było ubrać się elegancko, były ubrane najlepiej z całej mojej rodziny. Wszystkim oczy wychodziły na wierzch. Gdy były luźniejsze spotkania, były wyluzowane. Zawsze potrafiły się zachować i dostosować.

Do tego dochodzi kwestia chwalenia mnie przed rodziną. Nigdy się nie wstydziłem ani nie tłumaczyłem z ich zachowania, a moi rodzice po ich słowach czuli dumę, że tak dobrze wychowali swojego syna.

20. Mimo wyglądu, nie były księżniczkami

Czasem były sytuacje, że miały ślady podduszania na szyi, ślady moich dłoni na polikach, malinki na szyi, mocno pozdzierane kolana. Nie przeszkadzało to w tym, by iść np. do sklepu na zakupy. Nie było marudzenia, że “wyglądam dziś źle i sam idź”.

Co dziewczyny wnosiły do związku ze mną – podsumowanie

Każda z tych kobiet wnosiła do mojego życia coś niepowtarzalnego, ale obie miały wspólną cechę – potrafiły dawać mi siebie w pełni. Zrozumienie moich potrzeb, emocji, a także umiejętność dostosowania się do mnie w codziennych drobnostkach sprawiały, że nasze relacje były pełne szacunku, zaufania i bliskości. Były to związki, w których nie trzeba było niczego wymuszać – wszystko wynikało z wzajemnego zrozumienia, a dzięki temu każda chwila spędzona razem była wyjątkowa. A najlepsze w tym wszystkim było, że obie dawały mi swoją energię – odczuwalną zarówno w codziennych gestach, jak i w intymnych chwilach, które były przestrzenią, w której obie strony rozkwitały na nowo.

Zamów kurs uwodzenia / kurs podrywumariusz@mariuszrybka.pl