maile od kursantów #14 – kiedy napisać po pierwszym spotkaniu

Jest to 14 artykuł z serii “maile od kursantów”.
Zamów kurs uwodzenia i zobacz pozostałe artykuły na blogu o relacjach.
Kontakt do mnie: mariusz@mariuszrybka.pl

 

Kursant napisał do mnie:
Wyczytałem gdzieś, żeby pisać do dziewczyny po 1 dniu, a najpóźniej po 2 dniach po randce i że w starych poradnikach radzili, by czekać kilka dni, żeby pokazać niedostępność i że to jest bzdura.

Mi się z kolei wydaje, że odzywanie się tak szybkie po jednym dniu czy nawet dwóch, zakrawa o desperację i obawę, że dziewczyna znajdzie sobie kogoś innego. Wydaje mi się, że lepiej poczekać na odzew kobiety, tym bardziej, gdy spotkanie było fajne, te 3,4 dni najmniej i poczekać na jej odzew, a jeśli się nie odezwie, dopiero pisać.

Poza tym, więcej dni pozwala na spokojny oddech, zebranie myśli i zastanowienie się nad tym, jak ma kolejne spotkanie wyglądać.

Co jeszcze, przecież jedno spotkanie na tydzień na początku jest optymalne, więc odzew po jednym dniu czy dwóch jest bez sensu moim zdaniem, a jaka jest Twoja opinia w tym temacie?

 

Moja odpowiedź:
Kiedy pisać po pierwszym spotkaniu? Moje doświadczenia są takie, że jak spotkanie jest udane, to dziewczyna po 1-4h sama się odzywa. I tu bym czekał na jej ruch z taką pewnością siebie, że na pewno to się stanie. Wtedy ta pewność dodaje takiej energii, którą ona zaczyna czuć i sprawia, że ona czuje, że musi się odezwać. Ona nawet po dobrym spotkaniu potrafi się nie umieć powstrzymać przed tym, by nie napisać pierwsza.

Dobre spotkania rzadko im się trafiają, a jak się trafi ktoś fajny, to nie chcą tego stracić od samego początku. Odzywać się samemu po kilku dniach nie ma co. To jest takie przystopowanie relacji, utracenie zainteresowania, które się zbudowało w niej. Najpierw ona jest podjarana, bo ją czymś zainteresowaliśmy, zaintrygowaliśmy, a później po spotkaniu zlewka. Nawet pod jakiś gaslighting co niektóre osoby by to mogły podciągnąć.

Dlatego uważam, że trzeba prowadzić pierwsze spotkanie z dziewczyną tak, by mieć pewność, że to ona pierwsza się odezwie. Tym bardziej że po spotkaniu one są często cały czas emocjonalnie naładowane, emocje związane ze spotkaniem nadal w nich są.

I też mam takie podejście, że pisanie i dzwonienie, ogólnie telefon / komputer, to są zabijacze relacji i atrakcyjności. Uważam, że spotkania powinny być w miarę często, a telefon, to powinno być kilka-kilkanaście wiadomości. Jak będziesz pisał z dziewczynami na większą skalę, to przekonasz się, że w pisaniu szybko kończą się tematy, nie da się poznać prawdziwej reakcji na to, co piszemy, nie przekaże się emocji, swoich odczuć nawet najbardziej trafnymi emotkami.

Jak pamiętam, to takie sytuacje, że pisało się z dziewczyną non stop przez wiele tygodni, były w czasach szkolnych. Mam teraz takie obrazki przed oczami, jak weszły telefony i pakiety na smsy, to się pisało z niewielką grupą osób, ale całe dnie. I wydaje mi się, że teraz ludzie myślą, że trzeba tak robić, bo mają utrwalone w pamięci, że tak kiedyś było i że to kiedyś działało. Działało, bo wydaje mi się, że w czasach szkolnych było po prostu na to więcej czasu i tematów – w szkole, czasach szkolnych zawsze dużo się dzieje, a później przychodzi dorosłość i więcej nudy, nudnych zajęć, o których nie ma co opowiadać.

Dlatego ja nie piszę długo, często i dzięki temu też nie spinam się, że trzeba jakiś temat znowu wymyślić albo że dziewczyna długo nie odpisuje. Gdy już dojdzie do pierwszego spotkania, warto, gdy już wiemy, że warto będzie się drugi raz zobaczyć, spytać jej, jak to u niej wygląda z pisaniem. I tak parę razy spytałem i od razu powiedziałem, że nie lubię pisać, czy że czasem odpisuję po 2h, więc niech zazdrosna się nie robi i dobrze to odbierały.

Więc ja też widzę u dziewczyn często moim zdaniem zmęczenie pisaniem, bo ciągle z kimś piszą, a to przecież trzeba mieć podzielną uwagę, palce bolą i mnie np. to szybko męczy. Żadna się nie spojrzała krzywo, gdy mówiłem, że nie siedzę całe dnie na tel. I wtedy też z niej presja schodzi, że trzeba coś wymyślić do rozmowy. I jak oboje tej presji nie czują, to nie pojawia się takie poczucie w tej relacji na zasadzie „to chyba nie to, bo znowu nie mamy tematów do rozmowy” albo „a ten znowu o to samo pyta”.

A teraz ludzie szybko się poddają, jak widzą, że coś nie gra, czy że to nie ich bajka. Więc mniej pisania, a więcej spotkań, to więcej korzyści. Można też spotykać się raz na tydzień, jak to obu stronom odpowiada – ważne, by wczuć się w relację i dopasować częstotliwość spotkań nie tylko do swoich możliwości, ale i do tego, czy to nam służy i czy służy to relacji i ją buduje.

Jeśli spotkasz się z 10 dziewczynami i z każdą będzie super i coś będzie się tworzyć z cotygodniowych spotkań, to jest to Twoje tempo budowania relacji i jest ono dobre. Jeśli pierwsze spotkanie z kilkoma będzie super, ale później do drugiego nie będzie dochodzić, czy już nie będzie tak fajnie, jak na pierwszym, to albo nam nie służy takie tempo, albo służy, ale tym konkretnym dziewczynom nie.

Ważne więc, by testować i dowiedzieć się, czy dla nas takie tempo jest dobre. Bo też jak dziewczynom będzie odpowiadać takie tempo spotkań, a Ty będziesz czuł, że to za rzadko, bo coś nie jest tak, jak powinno, to ważne jest, by to Tobie było dobrze. Gdy Tobie jest, to reszta się układa. Gdy Tobie coś nie będzie pasować, to z automatu przestaje być kolorowo w relacji.

Z kolei codzienne spotkania to dla mnie za często, brak czasu dla siebie. Ważne, by znaleźć swój idealny rytm, a spontaniczne, niezapowiedziane, nie umówione wcześniej spotkania też są potrzebne. Kobiety kochają nieprzewidywalność i doda to ognia do relacji 😉

 

Odpisał:
A jeżeli nie napisze do 4h? Oo i czemu nie odzywać się po kilku dniach? Jeżeli było spotkanie fajne i doszło do pocałunku, a nawet gdy nie doszło i czuję, że było w miare fajnie i chcę się z nią zobaczyć, to chyba rolą mężczyzny jest się odezwać, ale nie tak, jak tamten pisał, że do 2 dni, tylko po 3,4 moim zdaniem. Jest wtedy luz, nie ma presji i ona zastanawia się, czy ja się odezwę.

Przypomniało mi się teraz jeszcze, że się kiedyś po 2 tygodniach odezwałem i przyjechała do mnie na drugie spotkanie. Tylko wtedy raczkowalem i nie rozumiałem dynamiki relacji. Była akcja, że ją wziąłem za rękę i mówię, że tu się chodzi za rękę, a ona odskoczyła, no i nie było pocałunku wcześniej, więc wcale się nie dziwie, że tak zrobiła, a mogłem też odskoczyć i mówić, że ja tak jestem niedotykalski, dlaczego mnie dotykasz? 🙂 Albo pytać jej, co się dzieje, co to za reakcja, nigdy mężczyzna nie trzymał Cię za rękę, to Twój pierwszy raz?

 

Odpisałem:
Nie mam takich doświadczeń, że się pierwsze nie odzywają. Robią to zawsze 😉 Ty pierwszy się do niej odezwałeś, spotkaliście się, więc teraz pora, by ona pierwsza się odezwała. Wtedy szala jest na jej stronę przechylona, w innej sytuacji dasz za dużo, a ma być po 50%. Wtedy dajesz podświadomie do zrozumienia, że Ci zależy. Wykorzysta to lub obróci się to przeciwko Tobie.

 

Odpisał:
Czyli podejście do kobiet, bajere masz luksus, gratuluje 😉 Masz całkowitą rację, powinna się pierwsza odezwać, musi być równowaga w przyrodzie. A dziś całkiem przypadkiem słuchałem parę minut coachowego nagrania, w którym było: “jeżeli chcesz po spotkaniu odezwać się po 1, 2 dniach, to to zrób i nie czekaj dłużej, bo dziewczyna o Tobie zapomni.” Tłuką facetom do głowy to, że to oni mają się odzywać i jeszcze, że zapomni, przecież to taka bzdura jest, że szok.

 

Odpisałem:
Właśnie o to chodzi, by już na pierwszym spotkaniu mieć pewność, że będzie drugie. To się po prostu czuje. Dlatego z taką pewnością siebie czekam na wiadomość po pierwszym spotkaniu i nigdy nie piszę pierwszy. Na pewno to wyczujesz, że będzie drugie. Ten śmiech, wesołość, spojrzenia, niekończące się tematy do rozmów, itd. – to wszystko jasno będzie sugerować, że jej się podoba. Nie da się tego zagrać, że jest się zadowolonym, a w rzeczywistości czujemy inaczej.

Zamów kurs uwodzenia / kurs podrywu, by mieć więcej udanych spotkań z dziewczynami –> mariusz@mariuszrybka.pl